Niemal biegłam za mamą zbudzoną na długo przed
świtem przez zegar, co nieubłaganie odliczał wszystkie minuty jej doby. Wąska ścieżka
przez kukurydziane pole, kwitnąca długim włosiem ledwo zawiązanych kolb w
świetle latarki, którą niosła mama wyglądała jak wąwóz.
Obora o której wspominam... |