Od kilku miesięcy
zajmują mnie badania pozostałości po kolejce wąskotorowej na linii
Michalin - Wojnowo. Pisząc o ciuchci obiecałam napisać kilka słów o stacji w Kasprowie.
Dziś dotrzymuję słowa.
Stację kolei wąskotorowej w Kasprowie znam, a raczej znałam bardzo dobrze. Jako dziecko latem często chadzałam z kolegami z podwórka wzdłuż torów w poszukiwaniu poziomek i jeżyn. A przyznać muszę, że wzdłuż torów rosły najwspanialsze i najsłodsze owoce. Do dnia dzisiejszego nijak nie potrafię zrozumieć tego fenomenu.
Wiedzieliśmy bardzo dobrze, kiedy lepiej nie wchodzić na tory, stać się nam więc nic nie mogło. Czasami tylko niespodziewanie w polu naszego widzenia pojawiała się jakaś zbłąkana drezyna, bądź kolejka ciągnąca wagony towarowe załadowane po brzegi towarem.
Odległość dzieląca moje rodzinne Goncarzewy od stacji Kaspowo nie była zbyt wielka, toteż przy okazji zbierania owoców, docierając do stacji w Kasprowie znajdywaliśmy sobie powód do zabawy, skacząc i biegając po rozjazdach i torach kolejowych.
To nie było zbyt mądre, bowiem czasem z takiej wycieczki ktoś z nas wracał ze skręconą kostką, czy potłuczonymi kolanami.
Do czego zmierzam...
Poznałam tamte okolice bardzo dobrze, świetnie pamiętam tory, rozjazdy kierujące w różne strony oraz budynki stacyjne.
Dziś po tym wszystkim nie pozostało ni śladu...
![]() |
Budynek stacji w Kasprowie(zeably.com) |