Poniżej jego recenzja.
Sumując wydany przed paroma
laty ostatni jak dotąd zbiór poetycki Bożeny Ronowskiej zauważyłem, że z
niecierpliwością będziemy oczekiwać kolejnego tomu tej „nietuzinkowej” artystki
z Kociewia. I trzeba przyznać, że zarówno nadzieja moja, jak i wielu sympatyków
poetki została w miarę szybko zaspokojona. Obecna edycja dowodzi dalszego
rozwoju pisarstwa Ronowskiej i umacnia jej pozycję w obrębie współczesnej
literatury ludowej. A nie należy zapominać, że urodzona 22 października 1969
roku w Bydgoszczy autorka uprawia również malarstwo na szkle, haft artystyczny
i jest wyróżniającą się na Pomorzu animatorką kultury. Można powiedzieć, że
pochodząca z okolic Barcina i Żnina rodowita Pałuczanka zauroczyła się
całkowicie regionem Kociewia. Od kilkunastu lat mieszka ponadto w Terespolu
Pomorskim, położonym koło Świecia w woj. kujawsko-pomorskim. Tworząc nawiązuje
kreatywnie do tradycji kociewskiej.
Sztuką ludową zajmuje się od 2000roku, literaturą od 2003. Poetką – jak wspomina – została w wyniku zachęty i życzliwej pomocy wybitnego artysty ludowego z Kociewia – Zygmunta Bukowskiego (1936-2008). Wówczas przestała bać się śmieszności i zaczęła pisać niewielkie rozmiarami utwory, ciesząc się z każdego powstałego wersu. Stopniowo wydobywała teksty z szuflady i wzięła m.in. udział w organizowanym przez tego twórcę w Przywidzu Konkursie Poetyckim o Nagrodę Zygmunta Bukowskiego. Niebawem zgromadziła tyle wierszy, że mógł z nich powstać debiutancki tom Ogród wyśniony (Pruszcz Gdański 2004), tuż po nim kolejny – Słońce mej duszy (Pruszcz Gdański 2006) i najokazalszy z dotychczasowych – W rumiankowej dolinie (Pelplin 2008).
Sztuką ludową zajmuje się od 2000roku, literaturą od 2003. Poetką – jak wspomina – została w wyniku zachęty i życzliwej pomocy wybitnego artysty ludowego z Kociewia – Zygmunta Bukowskiego (1936-2008). Wówczas przestała bać się śmieszności i zaczęła pisać niewielkie rozmiarami utwory, ciesząc się z każdego powstałego wersu. Stopniowo wydobywała teksty z szuflady i wzięła m.in. udział w organizowanym przez tego twórcę w Przywidzu Konkursie Poetyckim o Nagrodę Zygmunta Bukowskiego. Niebawem zgromadziła tyle wierszy, że mógł z nich powstać debiutancki tom Ogród wyśniony (Pruszcz Gdański 2004), tuż po nim kolejny – Słońce mej duszy (Pruszcz Gdański 2006) i najokazalszy z dotychczasowych – W rumiankowej dolinie (Pelplin 2008).
We
wstępie do niego odnotowałem wiele znaczących osiągnięć autorki, które wkrótce
zostały dopełnione kolejnymi inicjatywami i sukcesami. I tak, jeszcze w 2007
roku Bożena Ronowska została członkiem-założycielem lokalnej grupy działania
„Gminy powiatu świeckiego”, zajmującej się przede wszystkim pozyskiwaniem
środków z Unii Europejskiej na rzecz miejscowej społeczności. W następnym roku
wszczęła wspomagany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego projekt
„Stare rzemiosła w tczewskich warsztatach sztuki ludowej”, w ramach którego
prowadzi warsztaty z zakresu papieroplastyki. W tym też roku otrzymała nagrodę Marszałka
Województwa Kujawsko-Pomorskiego, odznaczenie „Zasłużony dla kultury polskiej”,
a w Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Jana Pocka III nagrodę w poezji
(zob. I brył swych grzmotem zapłacze ziemia..., Lublin 2008). W 2009
roku Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznało jej stypendium na
realizację programu „Edukacja regionalna dzieci z Kociewia”, obejmującego
warsztaty poetyckie, malowania na szkle i papieroplastykę. Duży oddźwięk zyskał
również indywidualny projekt Ronowskiej złożony do Unii Europejskiej „Przyjemne
z pożytecznym – rękodzieło artystyczne szansą na aktywizację lokalnej
społeczności”, zakładający m.in. prowadzenie warsztatów haftu kolorowego i
złotego. W XXXVIII konkursie Pocka przypadło autorce wyróżnienie za zestaw wierszy
(zob. Na skibie czarnej serce swoje złożę, Lublin 2009), a w odbywającym
się podczas X Kościerskich Targów Książki Kaszubskiej i Pomorskiej „Costerina 2009” Konkursie Literatury
Pomorskiej tom W rumiankowej dolinie uhonorowano III nagrodą w dziedzinie
edycji książki poetyckiej. W tamtym roku otrzymała także artystka nagrodę
Burmistrza Świecia i spełniła swoje gorące marzenie – zdała maturę, po czym
rozpoczęła studia kulturoznawcze w bydgoskiej Wyższej Szkole Gospodarki,
specjalizując się w problematyce zarządzania w kulturze. W 2010 roku została
koordynatorką imprez odbywających się na terenie południowego Kociewia w ramach
„Kociewskiego roku kongresowego”. W związku z tym zrealizowała konkurs poetycki
„Druga strona słońca”, sama zaś uzyskała III nagrodę w rozpisanym w Świeciu XV
Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Jana Jakubika, gdzie równocześnie
przypadła jej nagroda główna w towarzyszącym konkursowi turnieju jednego
wiersza. Ponadto zainicjowała powołanie Biblioteki Regionalnej przy WSG w Bydgoszczy
i wzbogaciła jej księgozbiór swoimi zbiorami. Na tej uczelni przy pomocy Urzędu
Marszałkowskiego Województwa Kujawsko-Pomorskiego zajmuje się też
popularyzującym kulturę kociewską przedsięwzięciem „Galeria debiutów. Tradycja
i folklor w dobie współczesności”.
Wydarzeniem
na Pomorzu stała się promocja tomu poetyckiego W rumiankowej dolinie,
która odbyła się 6 grudnia 2008 roku w Centrum Wystawienniczo-Regionalnym
Dolnej Wisły w Tczewie. Andrzej Grzyb – senator ziemi pomorskiej i zarazem
poeta porównał wówczas twórczość Ronowskiej do liryki Małgorzaty Hillar, widząc
podobieństwa w operowaniu obrazem i zbieżność w ustanawianiu więzi uczuciowej
człowieka z przyrodą. Docenił przy tym przedstawienia pejzażowe, wiersze
poświęcone najbliższym i ukazujące uczucia macierzyńskie. Literat Józef M.
Ziółkowski uznał z kolei trafność tytułu zbioru, odnoszącego się do rumianku
– rośliny silnie aromatycznej, światłolubnej, używanej m.in. w lecznictwie.
I właśnie namalowany przez poetkę własny obraz i wizerunek otaczającego ją
świata jest – jego zdaniem – nie tylko gorzki, ale i leczniczy. W dodatku: W
dolinie widać więcej, można posłuchać swoich myśli, przypomnieć
pierwszą miłość, macierzyństwo. Tom ten to również ...wyspa
pięknych słów, zrodzona z miłości do świata pachnącego wiosną, latem, jesienią
i zimą oraz do najbliższych żyjących w rodzinnej okolicy, na ojcowskiej
ziemi. Autorkę ...upaja tęcza i skowronek, ...delektuje się
przyrodą, ale i pyta współczesny
świat, dokąd on tak pędzi. W zamieci uczuć, bez światełka pomocy, można się
przecież zagubić. Nader wnikliwe okazały się również spostrzeżenia, zawarte
w zaprezentowanej na spotkaniu ocenie Longiny Rumińskiej. Recenzentka zwróciła
szczególnie uwagę na bijące z edycji ciepło rodzinne, serdeczne relacje
zachodzące między kochającymi się ludźmi, bliskość z nieskażoną cywilizacyjnie
naturą i niemal sielankową wizję rodzimej przestrzeni bytu. Zauważyła też
wyłaniające się z niektórych wierszy niepokoje autorki, wywodzące się
przeważnie z jej doznań osobistych oraz wrażliwości na ludzkie niepowodzenia i
dramaty. Całość podsumowała zaś nad wyraz znamiennie: W pogoni za zdobyczami
konsumpcyjnymi warto się zatrzymać i spojrzeć na świat oczami poetki – dostrzec
uroki codzienności, piękno przyrody, obecność najbliższych, sferę doznań
intymnych i problemy świata. Następna promocja miała miejsce w Filii
Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Świeciu, gdzie po zaprezentowaniu
zbioru uczniowie I Liceum Ogólnokształcącego deklamowali wiersze poetki i
otwarto wystawę „Życie i twórczość Bożeny Ronowskiej”.
Poza
opiniami wyrażonymi na promocji zwraca uwagę przychylne przyjęcie książki
Ronowskiej przez innych znawców przedmiotu. Wybitny historyk Józef
Borzyszkowski uznał, że widoczne w ogłoszonych wierszach zakorzenienie w
tradycji kociewsko-kaszubskiej stwarza szansę dla dalszego rozwoju tej poezji.
Maria Pająkowska zauważyła, że Ronowska swoim zbiorem wydatnie wzbogaciła
literackie zasoby Kociewia, a jej pełne „swojskości” obrazy zawierają ogromne
pokłady nadziei. Ryszard Szwoch doszedł do wniosku, iż edycja stanowi znaczący
krok autorki w stronę parnasu kociewskiego. J. Bogdziewicz-Wróblewska
dostrzegła zaś szczególną wartość liryków, opisujących różne „odcienie” miłości
i obrazujących przenikanie natury do świata ludzkiego. Jej zdaniem autorka
stwarzając magiczną przestrzeń pełną metafizyki i piękna [...] zabiera
czytelnika na wyprawę po małych, nietkniętych czasem ojczyznach, w zacisze
budzone tylko „ptasią muzyką”, gdzie [...] życie toczy się rytmem
wyznaczonym przez wszechobecną Matkę Naturę („Pomerania” 2008, listopad).
W
porównaniu do wcześniejszych edycji tom Paciorki różańcowej prośby
ujawnia coraz większą dojrzałość Ronowskiej, zwiększa się głębia myślowa
utworów, poszerza zawartość poznawcza, umacnia sprawność stylistyczna. Tematy,
motywy i obrazy pozostają natomiast w dużej mierze podobne, co świadczy jednak
nie tyle o samopowtórzeniach, co o wykształcaniu się indywidualnego stylu i
własnej wizji świata.
W
tej wizji istotną wartością okazuje się przestrzeń własnego zamieszkania,
rodzina, miłość, nadzieja, natura, poezja i życie samo w sobie, chociażby uroki
codzienności czy radość płynąca z wykonywania najprostszych czynności. Ogromne
znaczenie mają też jakości religijne. Kult swego miejsca na ziemi jest wprost
przeogromny. Autorka ukazuje strony rodzinne jako obszar wyjątkowego szczęścia.
Idealizuje i sakralizuje to terytorium, postrzega je w kategoriach daru
nadprzyrodzonego. Ta przestrzeń stwarza praobrazy formujące jej wyobraźnię,
skłania do kontemplowania pięknych tworów i ustanowienia obopólnych więzi
uczuciowych. Jest również sferą mieszczącą się w planie odniesień
eschatologicznych, stąd bowiem prowadzi najbliższa sercu droga do Nieba.
Ziemia
rodzinna ma przy tym rysy wiejsko-agrarne, o czym mówią m.in. pojawiające się w
rytmie pór roku przedstawienia natury. Poetka wykazuje się tutaj niemałym
wyczuciem malarskim, posługuje niebanalnymi antropomorfizacjami, eksponuje
witalizm i płodność przyrody, wszędzie – nawet w porze zimowej – odnajduje
przejawy życia. W wymiarze osobowym z kolei wartość własnej krainie przydają
wspominane serdecznie najważniejsze postaci bytu rodzinnego – dziadek, babcia,
ojciec i matka, współtworzące rzeczywistość pierwotnej szczęśliwości.
Na
kanwie podjętych wspomnień snują się również refleksje o kondycji człowieka,
których sednem okazuje się jaskrawe uświadomienie sobie nieodwołalności
przemijania, jednostronnego wędrowania od dzieciństwa do kresu ziemskiego.
Wyraża to przemienny rytm obrazów pełni rodzinnej i osamotnienia, a zanikanie
dawnego świata, stylu życia, archaicznej wsi i nieskażonej natury budzi rzewny
smutek i gorycz podmiotu lirycznego. Dla oddania tych myśli i nastrojów
Ronowska sięga także do występującego często we współczesnej poezji ludowej
przeciwstawienia pierwotnej natury i stechnicyzowanej współczesności. Bliskość
i swojskość pierwszej nikną jej zdaniem w bezdusznej nowoczesności,
symbolizowanej przez asfaltową drogę kaleczącą żywą przyrodę i burzącą spokój
ludzi. Z tego punktu widzenia poezję tę można nazwać antycywilizacyjną i
zarazem skupiającą się na kwestiach podstawowych, zwłaszcza na poszukiwaniu
prawdziwego dobra.
W
całym zbiorze zaznacza się olbrzymia emocjonalizacja toku wypowiedzi i
psychologizacja treści, skupienie na doznaniach podmiotu. Widzimy, jak pulsują
podskórne fale niepokoju. Dowiadujemy się o zawodach życiowych, rozterkach
uczuciowych, troskach codzienności i jednoczesnym dążeniu osiągnięcia równowagi
wewnętrznej. W tym kontekście objawia się wartość wspomnień, wskrzeszane obrazy
przeszłości uśmierzają pesymizm i okazują się remedium na bóle wieku
dojrzałego. Przywoływanie pozostałości dawnego świata ma dla poetki wartość
oczyszczającą, tam też tkwią nadal znaki jej tożsamości i tam mieści się
czasoprzestrzeń obecnych tęsknot. Sens doczesności nadają też kierujące ku
sferze religii chrześcijańskiej odniesienia transcendentne i poezja, która jest
wprawdzie siłą dwoistą – zniewalającą człowieka, ale ostatecznie wyzwala z
obciążeń powszedniości, oddala gorycze egzystencji i wprowadza w świat
duchowych uniesień.
Wypowiedzi
na temat poezji mają ponadto wymiar bardziej uniwersalny, mieszczą się w ramach
refleksji autotematycznych o istocie literatury i sztuki ludowej, a przede
wszystkim łączą się z cyklem utrzymanych w tonacji elegijnej wierszy
poświęconych Zygmuntowi Bukowskiemu. Autorka pisząc o zaletach osobistych i
randze dokonań twórczych swego przyjaciela, powiernika i „patrona” poetyckiego
nie zapomina zarazem o jego udręczeniach i mocno doświadczanym poczuciu
osamotnienia. Stawia też w sytuacji jego dramatycznego zgonu pytania o sens
cierpień i przedwczesnej śmierci wybitnych jednostek.
Jak
zwykle w liryce Ronowskiej bogato są reprezentowane erotyki, pełne przedstawień
miłości „czystej” i „jasnej”, harmonizującej rzeczywistość, ustanawiającej raj
na ziemi. Nie może więc dziwić uświęcanie i idealizowanie tego uczucia, choć z
drugiej strony nie brak też namiętności i cielesności. Zmysłowość tonują
wszakże niedomówienia i omówienia poetyckie, metaforyka czerpiąca obficie z
obszaru zjawisk przyrodniczych góruje nad dosłownością. Nie ma w tym
jednocześnie nic z pruderii, pełnia duszy i ciała tworzy piękno, buduje
pozytywne emocje, zniewala swą siłą.
Wydaje
się, że w porównaniu do wcześniejszych edycji treści społeczne ulegają
wzmocnieniu. Zaznacza się duża wrażliwość na krzywdę ludzką oraz troska
obywatelska o ojczyznę i naród. Pojawia się ostra krytyka klasy politycznej,
której autorka zarzuca głównie brak służebności wobec kraju, egoizm i
niedostatek patriotyzmu. Bolesne okazują się problemy emigracji zarobkowej,
doprowadzającej do wielu dramatów i stawiającej obczyznę w roli nowej wartości.
Wiersze przypominające ogłoszony 13 grudnia 1981 roku stan wojenny są poetyckim
protestem przeciwko złu, przynoszą rewaloryzację ideałów „pierwszej”
Solidarności, oddają zwłaszcza ówczesne pragnienie wolności i godności.
Niektóre mają wydźwięk apokaliptyczny, inne negują na przykładzie PRL-u mit
ojczyzny matki, zmieniając jej wizerunek w postać okrutnej macochy. Z aspektu
artystycznego zwraca uwagę ciekawe wykorzystanie dla zilustrowania aktualnych
wydarzeń historycznych konwencji kolędy okupacyjnej w wersji kołysanki.
Akcenty
społeczne określają także w dużej mierze charakter wierszy bożonarodzeniowych,
wśród których rozpościera się m.in. paralela pomiędzy współczesnym polskim
ubóstwem a mizerią stajenki betlejemskiej. Dobitnością przekazu wyróżnia się
nakreślony ciemnymi barwami wizerunek wigilii bezdomnych, przynoszący gruntowną
reinterpretację tradycji rodzinno-religijnej. Sacrum ukonkretnione w
turpistycznie ukazanych realiach przestrzeni wielkomiejskiej zostaje niemal
całkowicie odarte z nimbu zwyczajowej świąteczności i kanonów świątecznego
piękna. W innym utworze zauważamy z kolei nawiązanie do andersenowskiego motywu
„dziewczynki z zapałkami”. Przywołana przez poetkę „dziewczynka z marzeniami”
swoim smutkiem, samotnością i doskwierającym głodem sytuuje się opozycyjnie
wobec panującej wśród innych rodzin radości i sytości.
Ale
trzeba przyznać, że u Ronowskiej jest też odmienna tonacja świąteczna, bardziej
duchowa, radosna, rodzinna, widoczna zwłaszcza w przywoływanych z przeszłości
obrazach wigilijnych. Tu kult tradycji współbrzmi z treściami ewangelicznymi,
wszechogarniająca miłość bratnia łączy się z nadzieją zbawienia, a nad całością
rozpościera się wspaniała perspektywa metafizyczna.
Edycję
zamykają wiersze, w których poetka podejmuje refleksje egzystencjalne. Stawia
elementarne pytania dotyczące swojego miejsca na świecie, znaczenia
jednostkowego istnienia, celu i sensu życia. Odpowiedzi poszukuje w optyce religijnej,
decydując się nawet na pewną polemikę z Najwyższym. Próbuje zrozumieć dzieło
Stwórcy, przede wszystkim dlaczego dopuszcza On do cierpień, nie uśmierza
trosk, nie oddala zagrożeń. Zastanawia się, jak w ramach walki z
przeciwnościami uznać swój los. Uderza duża emocjonalność poetyckiej „rozmowy”
z Bogiem, wiodącej od nieufności, zwątpienia i sprzeciwu do próśb o opiekę i
zawierzenia. Ostatecznie pomocy udziela mocno ugruntowany w tradycji
chrześcijańskiej Anioł Stróż, a Bóg okazuje się niezawodnym gwarantem doli
ludzkiej, sternikiem i ostoją życia.
Donat
Niewiadomski